Świńskie odchody ekologicznym źródłem energii elektrycznej
Duńska firma Poldanor hoduje w północnej Polsce 200 tys. świń. Jedna świnia produkuje dziennie ok. 5 kg gnojowicy. Za smród gnojowicy odpowiedzialny jest zawarty w niej metan, który można wykorzystać jako surowiec energetyczny i przerobić na energię elektryczną – napisała Gazeta Wyborcza.
Pierwszą w Polsce biogazownię wytwarzającą energię elektryczną przy udziale świń Poldanor otworzył dwa lata temu w Pawłówku, kilkadziesiąt kilometrów od Słupska. 9,2 tys, świń produkuje 25 tys. ton surowca energetycznego rocznie. „Moc” jednej dorosłej świni to 0,5 kWh energii elektrycznej dziennie. Biogazownia w Pawłówku ma moc 1,5 MW co wystarczy, aby zapewnić energię dla osiedla 350 domków jednorodzinnych. – Niedługo otwieramy kolejną biogazownię, w sumie planujemy wybudowanie 14 – mówi Brodziak.
Także polskie firmy mają w planach inwestycje w przerabianie świńskich odchodów na energię. Jedną z nich jest Zeneris.
– Perspektywy dla tego rynku są bardzo interesujące – mówi prezes firmy Marek Perczyński. – Po pierwsze, wchodzi w życie obowiązek trzymania gnojowicy w zakrytych zbiornikach, więc rolnicy i tak będą musieli w nie zainwestować, a nasza oferta jest dużo lepszym rozwiązaniem. Drugi powód – Polska musi wypełnić unijne wskaźniki zużycia energii z odnawialnych źródeł. Zdaniem Perczyńskiego biomasa bardziej służy gospodarce – po pierwsze, operatorzy sieci energetycznych z rezerwą podchodzą do elektrowni wiatrowych, bo powodują rozchwianie sieci. Po drugie, przy produkcji energii z biomasy zatrudnia się znacznie więcej ludzi. Zarobią nie tylko rolnicy hodujący świnie, ale także uprawiający rzepak i kukurydzę. Słomę rzepakową i kukurydzianą ładuje się bowiem do pieca razem z gnojowicą, żeby zwiększyć „energetyczność” surowca.
Według danych GUS w Polsce mamy 16 mln świń. Gdyby wszystkie oddały swój „surowiec” na ołtarzu potrzeb energetycznych kraju, można by uzyskać 8 tys. megawatów mocy. Ale wykorzystanie wszystkich świń jest oczywiście nierealne, ponieważ próg opłacalności instalacji biogazowni zaczyna się przy gospodarstwie liczącym 500-600 świń lub krów – tłumaczy Perczyński. Takich gospodarstw jest od 3 do 4 tys. – Będziemy także współpracować z małymi i średnimi firmami, które chciałyby instalować biogazownie – mówi Perczyński. Wkładem Zenerisu ma być technologia i doświadczenie.
Biogazownia zbudowana wg najnowszych technologii to prawdziwe perpetuum mobile. Metan zawarty w świńskim „wsadzie energetycznym” zostaje przerobiony na energię elektryczną, woda ulatnia się do atmosfery, a pozostałości, czyli m.in. potas i azot, wracają na pole jako nawóz.
Barierą dla rozwoju są wysokie koszty. – Najprostsza biogazownia o mocy 200 kilowatów kosztuje ok. 2 mln zł, a taka o mocy 2 megawatów to wydatek już kilkunastu milionów- mówi dyr. Brodziak z Poldanoru. Co gorsza, choć Unia Europejska promuje inwestycje w odnawialne źródła energii, to w naszym kraju pozyskanie unijnych pieniędzy na „świńskie” elektrownie nie jest proste.
– W Danii jest w tej chwili 45 biogazowni – opowiada Grzegorz Brodziak, wiceprezes Poldanora. – Ale największym producentem są Niemcy, którzy mają ponad 3 tys. instalacji.